Swój doskonały wygląd i dobrą kondycję Urszula Mrozińska zawdzięcza przede wszystkim wysiłkowi fizycznemu i gimnastyce. „Jestem jednak dość leniwa i przed każdym porannym ćwiczeniem muszę stoczyć bój ze swoją wolą”- mówi.
Pozytywnie nastawiona do świata i otaczających ją ludzi, jest optymistką w każdym tego słowa znaczeniu. Dlatego stara się czerpać z życia jak najwięcej.
Urszula to przede wszystkim osoba z podróżniczą pasją: zwiedziła piętnaście krajów, a jej największym sukcesem były podróże do USA, Grecji, Włoch i Paryża, natomiast największym podróżniczym marzeniem – zwiedzenie Egiptu. Urszuli, podczas zwiedzania tak wielu miejsc, towarzyszyły różne przygody; czasami zabawne, czasami jednak mniej miłe. Jedna z takich przygód przydarzyła się jej podczas pobytu w Grecji. Podczas podróży statkiem miała okazję zwiedzić jedną z wysp, na którą udała się wraz ze swoimi towarzyszami. Przypominała im, że mają tylko trzydzieści minut na zwiedzanie, jednak młodzi i ciekawi przygód znajomi znacznie przekroczyli dozwolony czas. Biegnąc w pocie czoła, aby zdążyć na statek, zobaczyli jak odpływa, a po chwili był już na środku wód. Urszula została wraz ze swoimi podróżnikami na wyspie! Nie wiedzieli, co mają zrobić, aby powrócić do swojego hotelu. Nie znając języka, nie mogli się z nikim porozumieć i poprosić, aby ktoś pomógł im wrócić do Grecji. Nie mogli na nikogo liczyć. Po dłuższym oczekiwaniu w strachu pomógł im rybak – Polak. Razem z nim zaczekali na następny statek. Jak się okazało, wracali luksusowym promem, na którym mogli się opalać, popijać drinki i słuchać muzyki. Udało im się szczęśliwie wrócić do autokaru i do hotelu. Wszyscy im zazdrościli, że mogli, chociaż przez chwilę, zaznać luksusu i poczuć się niczym w filmie.
Urszula uważa, że jej największą wadą jest pedantyczność. Lubi porządek i dba o to, aby wszystko, co ją otacza, również w życiu było uporządkowane.
Jej ogromną zaletą jest natomiast chęć niesienia pomocy innym ludziom. Dlatego właśnie została pielęgniarką, chociaż chciała zostać lekarzem-pediatrą. Urszula uważa, że czasy w których przyszło jej żyć, nie pozwoliły jej na kształcenie się w tym kierunku. Szczególny moment w jej życiu to awans zawodowy. Stworzono nowy zakład pracy, w którym została przełożoną pielęgniarek; doceniono ją dzięki jej wiedzy i umiejętnościom. To ona musiała podejmować często ważne decyzje. Pytana o szczególny dzień w pracy, opowiada historię o pacjencie, któremu uratowała życie. Pewien pan otrzymał środek przeciwbólowy, jednak nie był świadomy uczulenia na jeden ze składników leku. Zaczęła się walka o jego życie. Uratowała go, podana przez Urszulę, adrenalina. W swoim życiu zawodowym często musiała podejmować decyzje, które ratowały ludzkie życie.
Pomimo tego, że od kilku lat jest na emeryturze, nadal z ogromną przyjemnością pomaga innym, co daje jej siłę i odwagę do dalszego życia. Jej praca była misją, którą zdecydowała się zacząć i dokończyć.
Bycie pielęgniarką nie należy do łatwych czynności, jednak oprócz niesienia pomocy innym, była to praca niezwykle interesująca i czasem zabawna. Najzabawniejszym momentem w zawodowym życiu Urszuli była historia mężczyzny, któremu lekarz przepisał czopki. Mężczyzna nie wiedział jednak, w jaki sposób ma je używać. Przyszedł do niej z wyraźnym zakłopotaniem: jak on ma połykać takie duże tabletki, przecież nie da rady… i właśnie takie sytuacje powodowały, że, pomimo wielkiego trudu pracy, uśmiech nie opuszczał twarzy Urszuli.
Najważniejszym życiowym wydarzeniem dla Urszuli była pierwsza Komunia Święta. Był to niezwykle emocjonujący czas, ponieważ zdała sobie sprawę z tego, że wszyscy zaproszeni goście przybyli na tę uroczystość tylko dla niej.
Jej pasją, oprócz podróży, rękodzieła i występów w chórze, są książki, zwłaszcza romantyczne oraz sensacyjne. Ulubionym filmem Urszuli jest „Przeminęło z wiatrem”. Ceni sobie również seriale, zwłaszcza te, które dotyczą jej profesji, takie jak „Na dobre i na złe”. Bawi ją fantazjowanie ludzi, którzy mają bujną wyobraźnię i opowiadają niestworzone historie.
Od dłuższego czasu Urszula zajmuje się tworzeniem drzewa genealogicznego swojej rodziny. Przez ostatnie trzydzieści lat opracowała już genealogie około tysiąca krewniaków i zamierza dokończyć swoje dzieło. Pomysł na tworzenie drzewa podsunęła Urszuli kuzynka, która mieszkała w USA. Tam od dawna ludzie tworzyli drzewa, aby móc pochwalić się swoimi korzeniami. Obecnie Urszula jest już przy końcu swojej pracy, w którą włożyła bardzo dużo energii. W przyszłości chcę stworzyć także sagę swojego rodu. Dzięki temu projektowi udało się jej poznać wielu członków swojej rodziny, których znała tylko z opowieści.
Rodzina Urszuli jest bardzo związana ze sobą; od wielu lat spotykają się na uroczystych kolacjach, rozmawiają wtedy o rodzinie i spędzają ze sobą cały dzień, aż do późnych godzin nocnych, w restauracji, którą na ten czas rezerwują specjalnie dla siebie. Dzięki stworzeniu drzewa genealogicznego Urszula poznała także niezwykłe historię swoich najbliższych. Mąż jej prababci był niezwykle silnym mężczyzną, stoczył nawet walkę z bykiem, który uciekł z zagrody. Mąż prababci zmarł po tym, jak byk przebił go rogami. Prababcia poślubiła drugiego mężczyznę, który został zesłany na Sybir. Prababcia, mając dwoje dzieci, udała się pociągiem za ukochanym, jednak nie spotkała się z nim, ponieważ zmarł na zapalenie płuc, po czym został pochowany przy drodze. Dzięki tym historiom Urszula poznała kobiety, które były w jej rodzinie. To przede wszystkim osoby odważne, pełne energii, samodzielne i przedsiębiorcze. Prawie każda z nich była na jakimś stanowisku kierowniczym. Matka ojca Urszuli miała ośmioro dzieci, założyła sklep i sama wychowywała dzieci!
Urszula uważa się za kobietę spełnioną i samotną z wyboru. Mężczyzna nie był jej nigdy potrzebny do szczęścia, nie trafiła na takiego, z którym mogłaby spędzić całe życie. Co prawda był pewien mężczyzna, który odegrał ważną rolę w jej żuciu, jednak miał on żonę i Urszula nie chciała rozbijać jego związku. Nigdy w życiu nie poddała się nudzie i rutynie. Ma dużą rodzinę i wielu przyjaciół, na których zawsze może liczyć i to dzięki nim nie czuje się samotna w życiu. Jako kobieta aktyna jest słuchaczką Uniwersytetu Trzeciego Wieku.
Realizuje się poprzez pomoc innym ludziom i ma nadzieję, że jeżeli będzie kiedyś w potrzebie, będzie mogła liczyć na wzajemność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz