Kaliszanki, seniorki i juniorki, o gender...

środa, 15 grudnia 2010

Małgorzata Wodyńska - Scenariusz dla Rity

Bohaterka tekstu - Zdziaława Konieczna

Mają państwo zaszczyt przeczytać scenariusz filmowy z elementami biograficznymi, historycznymi, a także romansowymi.

         Dziewczynka na rowerze 
         Pierwsza część tej opowieści toczy się w niewielkim Lwówku Śląskim Zabytkowe miasteczko pełne uroku położone na Dolnym Śląsku Rodzina – tata, który jest murarzem, mama, oraz dwie córki i syn – zawsze radziła sobie jak mogła. Są lata pięćdziesiąte, kraj dopiero podnosi się z ruin Okolica zatem biedna.. Dzieci jednak nie mogą sobie zdawać z tego wszystkiego sprawy. Dzieci się bawią. Rodzeństwo chowa się w ogródku pełnym warzyw, pod fasolowymi tyczkami, tworzącymi zielony namiot. Zdzisława, najstarsze dziecko, jeździ na rowerze złożonym z dwóch innych przez jej ojca. Towarzyszy jej Krysia – najlepsza przyjaciółka. Ta drobna dziewuszka porusza się na wielkim rowerze dla dorosłych. Zdzisia biega też po okolicznych łąkach, zbiera chabry i maki. Mama nie jest zadowolona z tych bukietów Krzyczy: Co to znowu za wiechcie! Kwiaty nie stoją długo.

         Mała Moskwa 
         Kończy się dzieciństwo, a z nim szkoła podstawowa. Zaczyna się dorastanie. Nowy etap, nowe miejsce. Legnica. Miasto wielokulturowe – oprócz Polaków są tu Rosjanie, Ukraińcy, Białorusini, Cyganie, Żydzi. Zdzisława zna ich wszystkich. Wśród Żydówek ma koleżanki. Nie rozumie, gdy pewnego dnia część z nich wyjeżdża do Izraela. Pożegnanie z nimi to wielka rozpacz.
Zdzisława poznaje tu też kolejne koleżanki – Anię i Teresę, z którymi już zawsze, tak jak i z Krysią, będzie utrzymywać kontakt.
Jej życie towarzyskie to nie tylko spotkania z koleżankami, ale i randki. Raz zdarza się, że Zdzisława spotyka się z trzema chłopcami na raz.. Cała sprawa urwała się jednak, gdy absztyfikanci spotkali się pod jej domem
W tej opowieści powinien teraz pojawić się wątek zaczynający się od „wielkiej miłości od pierwszego wejrzenia”, a kończący się na „...i żyli długo i szczęśliwie”
Tymczasem sprawy się nieco inaczej układają.
Zdzisława pomaga w organizacji wieczorków tanecznych. W wieczorkach tych biorą udział kobiety z jej zakładu pracy i żołnierze. I oto pewnego wieczoru do tańca prosi ją pewien szyfrant – nieśmiały i na dodatek nie potrafiący tańczyć. Ten wieczór kończy się klapą. Żołnierz się jednak nie poddaje. Dzwoni do Zdzisławy pod pozorem spraw służbowych. Świadkiem tych rozmów są dwie koleżanki z działu księgowości, niesamowicie szalejące za wspomnianym żołnierzem. I pewnie Zdzisława nie umówiłaby się już z Januszem, gdyby nie tamte dwie. Niech szaleją z zazdrości!
Jedna randka, druga... Kino, kawiarnie, rozmowy... Przede wszystkim rozmowy – Janusz potrafi ją zainteresować i tak oto zaczyna iskrzyć. Między parą. Po jakimś czasie postanawiają wziąć ślub.
A koleżanki szaleją z zazdrości.

Na końcu świata 
Jest styczeń. Mąż wiezie Zdzisławę, wraz z małą córeczką, drogą otoczoną przez las. Jest zimno, ciemno i pada śnieg. Dojeżdżają do małego osiedla. Aż się prosi, by ta historia właśnie w tej scenerii przeobraziła się w mrożący krew w żyłach horror. W końcu nie wiadomo, co tkwi w ludziach, którzy przez większość dnia noszą przy sobie broń…
Ale Biedrusko- bo właśnie tu zamieszkuje teraz rodzina- to ciche i spokojne miejsce. Idealne do wychowywania dzieci.
I tu cała historia zatacza koło. Wiele lat wcześniej trafił tu z wojskiem ojciec Zdzisławy. Na przepustki chodził na zabawy w okolicznych wsiach i właśnie na takiej potańcówce poznał swoją przyszłą żonę
Wszyscy się tu znają. Mężowie razem chodzą do pracy, żony chodzą na wspólne spacery z dziećmi. Wszyscy widują się na zabawach tanecznych, oraz spotkaniach towarzyskich. Wciąż są młodzi, lubią się bawić
Ale ich życie to nie tylko zabawy. Zdzisława codziennie dojeżdża autobusem do Poznania, gdzie pracuje w firmie produkującej obuwie. To mąż odprowadza córkę do przedszkola. Zmienia się to jednak, gdy w 1975 roku wyjeżdża na misję pokojową ONZ do Egiptu. Jest tam pół roku. Tymczasem Zdzisława zapisuje córkę, wtedy niespełna sześcioletnią, do szkoły sportowej. Zdzisława jest zadziwiona tym, jak córka szybko uczy się jeździć na łyżwach.
Dwa lata później rodzi się druga córka. Starsza córka nie chciała już być jedynaczką i bardzo ucieszyła się, że będzie miała siostrę. Rodzeństwo do tej pory jest bardzo ze sobą związane
Pomimo, iż nie żyje im się tu najgorzej tęsknią za miastem, do którego stąd jest daleko. Postanawiają się przeprowadzić.


I tu już zostaniemy 
I tak oto trafiają do Kalisza, rodzinnego miasta męża Janusza. Zdzisława nie od razu się tu odnajduje. Przede wszystkim ma problem ze znalezieniem pracy – wybór jest niewielki, a chętnych sporo. W końcu zatrudnia się w firmie produkującej meble, w dziale zaopatrzenia i zbytu. Lubi tę pracę, a to dzięki ludziom, z którymi współpracuje. Później jednak przenosi się do przedsiębiorstwa turystycznego. Nie tylko pomaga innym wyjeżdżać, ale i sama wyjeżdża. Uwielbia góry, Zakopane. Wyjeżdża też nad morze, ale już jeziora jej nie służą. Są też wycieczki zagraniczne – Drezno, Berlin, Praga. Zwykle na takie wycieczki zabiera młodszą córkę, gdyż starsza ma już własne życie, oraz mamę.
I jest też Londyn, ale to trochę inna opowieść.

Inny świat 
W 1990 roku Zdzisława trafia do innego świata – Londynu. Przyjeżdża tam do siostry, której udało się wyjechać z Polski tuż przed wybuchem stanu wojennego. Chociaż było to już po transformacji polska rzeczywistość nadal była szara i gnuśna. Przywykła do takiej codzienności, sądziła, że tak musi być. Tymczasem Londyn olśniewa. Słynny Big Ben, Buckingham, Downing Street... Ogromny Harrods – takie galerie pojawią się w Polsce dopiero za kilka lat. Jest i słynna angielska wieś.
Zdzisława zostaje tu na pięć miesięcy. Przybiera imię Rita – to dzięki fascynacji słynną amerykańską aktorką lat czterdziestych. Ale to też ze względów praktycznych – któż z Angielską flegmą wymówi Zdzisława? Znajduje pracę – raz w tygodniu przez trzy, cztery godziny sprząta podlondyńskie domy.
Z tego innego świata przywozi to, czego brakuje, a jeszcze brakuje wiele. W drogerii robi duże zakupy – szczoteczki, kremy, podpaski. Przywozi też ubrania dla dzieci i męża.

Carpe diem
Jak jest teraz? Po tylu latach przyzwyczaiła się do Kalisza, bardzo jej się tu podoba. Szczególnie lubi park, w którym bywa co weekend, podoba jej się też rogatka i rynek.
Życie już nie wygląda jak kiedyś, ale Zdzisława jest z tym pogodzona. Wciąż jednak jest w stanie wiele czerpać z życia. Wciąż, tak jak i przed laty, szuka kontaktu z drugim człowiekiem. Uczęszcza na zajęcia Uniwersytet Trzeciego Wieku. Cały czas też podtrzymuje swoje zainteresowania – uwielbia Marię Dąbrowską. Co roku jeździ do Russowa na „Niedziele u Niechciców”. Jest to impreza poświęcona Marii Dąbrowskiej, oraz czasom, w których żyła.. Zdzisława odnalazła nawet dom swojej ulubionej pisarki w Warszawie. Udziela się też w chórze. Już wcześniej śpiewała, jeszcze w Legnicy – wykonywała piosenki Maryli Rodowicz i Urszuli Sipińskiej. O wielkiej karierze, na wzór swojej idolki – Rity Hayworth- nigdy jednak nie marzyła. Nie żałuje tego, co było, nie zastanawia się nad tym, co mogłoby się stać. A teraz. stara się żyć tak, jakby jutro miała się już nie obudzić.

1 komentarz:

  1. Świetnie, Gosiu!
    Kiedy się spotykamy tak "porównobabkowo"?
    Pozdrawiam, Ania

    OdpowiedzUsuń